• 25 kwietnia 2024

Jeśli zauważyliście przebój "Afryka" z lat 80. grający w radiu bardziej niż zwykle, to prawdopodobnie nie słuchaliście oryginalnej wersji Toto. Zamiast tego prawdopodobnie był to niedawno wydany cover Weezera, który był już słyszany ponad 25 milionów razy na Spotify.

Może znasz kulisy: Nastoletnia fanka założyła żartobliwe konto na Twitterze, @weezerafrica, żeby namówić swój ulubiony zespół na cover swojej ulubionej piosenki. Kilka dni później hashtag #WeezerCoverAfrica stał się wirusem, a po miesiącach wirtualnego dudnienia, zespół zgodził się na to.

Ku zaskoczeniu wszystkich, Weezer nagle stał się hitem przebojowym - najlepiej wykonanym singlem od kilkunastu lat. I nie jest to nawet piosenka własna zespołu. Teraz Weezer wydała całą płytę z coverami - samoutworzoną EP-kę o wdzięcznej nazwie "Teal Album", która trafiła już na 5. miejsce na Billboardzie 200.

Jako muzykolog, udane wejście Weezera na okładki utworów skłoniło mnie do zastanowienia się nad ogólną trajektorią praktyki.

Są one zazwyczaj zabawnym sposobem na upamiętnienie istniejącego utworu i przekazanie go z pokolenia na pokolenie. Ale praktyka nie jest wolna od kontrowersji.

Wzbogacenie naszej zbiorowej pamięci muzycznej

Redaktor książki o piosenkach na okładki, badacz komunikacji George Plasketes pisze, że okładki są "o ulubionych piosenkach i wielkich piosenkach". Klasyka i standardy." Pokazują, jak "muzyczne artefakty są utrzymywane przy życiu kulturalnym, powtarzane jako echo".

Do Plasketes, niezależnie od tego, co muzyk może dodać lub odjąć w procesie, okładki piosenek przechwytują i przekazują zbiorową historię muzyczną.

Koncepcja okładki istnieje tak długo, jak długo muzyka jest zapisana. Najwcześniejsze chóry odprawiające msze katolickie często śpiewały wersje wcześniejszych pieśni gregoriańskich. Te "okładki" miały na celu zarówno nauczanie, jak i zabawę - przyciąganie wiernych i szerzenie chrześcijaństwa. Wtedy, tak jak i teraz, "okładki" służyły do rozpowszechniania kultury.

Stypendyści zidentyfikowali wiele kategorii piosenek na okładkę, ale ludzie prawdopodobnie najbardziej znają dwie z nich: "straight cover" i "transformative cover".

Ta pierwsza, znana również jako "karaoke cover", brzmi prawie dokładnie tak samo jak oryginał, czyli trasa, którą obrał Weezer. Takie podejście może być hołdem dla wpływów muzycznych, jak "Twist and Shout" The Beatles, który został spopularyzowany przez The Isley Brothers, ale pierwotnie został nagrany przez The Top Notes.

Prosta okładka może również stanowić swego rodzaju ironiczny komentarz. Teoretyk kultury Steve Bailey zauważa, że podczas gdy takie okładki "mają tendencję do wyśmiewania oryginałów", "celebrują również ciągłą witalność ... muzyki i jej znaczenie".

Z pewnością w "Afryce" Weezera jest pewna doza ironii - zespół nagrał ją na prośbę fanów, niekoniecznie z jakiegoś głębokiego związku z muzyką czy jako ukłon w stronę wpływu Toto. Nie możemy być pewni, ale wydaje się, że Weezer żartuje z przeboju z lat 80., pozostając przy tym wierny oryginałowi.

Coraz częściej okładki należą do kategorii transformacyjnej, czyli wtedy, gdy muzycy odciskają swoje artystyczne piętno na utworze.

Rozważmy taki hit jak "I Will Always Love You" Whitney'a Houston'a. Houston było w stanie przekształcić oryginalną piosenkę country Dolly Parton w popowy hymn.

Do tego dochodzi "Respect" Arethy Franklin, który w słynny sposób odwrócił dynamikę płci oryginału Otisa Reddinga - nagle pojawiła się kobieta, która prosiła "o odrobinę szacunku po powrocie do domu".

Sprzeczności okładki

Fajnie jest usłyszeć, jak jeden wykonawca naśladuje drugiego lub doświadczyć znajomej piosenki wykonanej na nowo. Ale pytanie "kto kogo kryje" ujawnia jeden problematyczny aspekt gatunku.

W latach 50-tych XX wieku, kiedy to biali rock 'n' rollerzy uzurpowali sobie czarny rytm i bluesowych artystów, niezliczone okładki stały się znane nie jako cover, ale jako ostateczna wersja.

Czy wiesz, że "Hound Dog" Elvisa Presleya został pierwotnie wykonany przez rytmiczno-niebieską wokalistkę Big Mama Thornton? Albo że "Shake, Rattle and Roll" Billa Haley'a został po raz pierwszy nagrany przez bluesa Shouter Big Joe Turnera?

Te dwie wersje są szczególnie emblematyczne w tym wydaniu. Okładki są nie tylko bezpieczniejsze, mniej seksowne, dostosowane do białego rynku nastolatków, ale ich późniejsza popularność zerwała pierwotne skojarzenia z ich czarnymi twórcami. Elvis i Haley zarobili z tego tytułu miliony dolarów. Niewielu słyszy "Hound Dog" i myśli o Big Mama Thornton.

Na cyfrowych platformach streamingowych i automatycznych listach odtwarzania, wersje coverów popularnych piosenek wciąż mogą spychać uwagę i pieniądze z dala od oryginału. Wpisz dowolny tytuł z "Teal Albumu" Weezera do Spotify lub YouTube, a nowe nagrania znajdą się tuż obok oryginałów. Jednocześnie, to umieszczenie obok siebie może zachęcić do głębszego poznania naszej muzycznej przeszłości. Jeśli zdajesz sobie sprawę, że Twój ulubiony utwór to tak naprawdę cover, możesz być skłonny posłuchać oryginału.

Ale czy trzeba znać oryginał, żeby docenić okładkę? A może nawet mieć świadomość, że piosenka, którą dobrze znamy, jest okładką na początek? Słuchaczom, którzy nie znają Nine Inch Nails, może się wydawać, że "Hurt" Johnny'ego Casha jest oryginalnie jego piosenką. Bez wątpienia podobne założenia poczyniono w odniesieniu do "All Along the Watchtower" Jimiego Hendrixa, który jest właściwie melodią Boba Dylana. Wielu innych artystów również napisało o "All Along the Watchtower".

Jeśli jakiś utwór zostanie wielokrotnie zakryty, może to być oznaką jego artystycznej siły. Jak pisze profesor literatury i kultury amerykańskiej Russell Reising: "W oryginale Dylana jest wyraźnie coś, co nie tylko nadal inspiruje wykonawców, ale także współbrzmi ze społeczno-politycznymi wydarzeniami naszej kultury".

Nawet świetne oryginały mogą mieć pewien niezrealizowany potencjał, czekając tylko na odkrycie przez artystów, którzy je tworzą.

Top